wiersz 6
minął rok potem pięć lat potem dziesięć a teraz już dwadzieścia pięć lat odkąd ciebie, niema przy nas. tak kochałaś mnie, ja ciebie nie, proszę wybacz mi to, to ze nie umiałem ciebie kochać i nawet nie chciałem gdy ty byłaś tego się nauczyć. teraz wiem, teraz wiem.. z tego powodu odeszłaś, nie chciałaś się narzucać, nie chciałaś bym był z Tobą na siłę. najpierw podjęłaś decyzje, a potem z dnia na dzień odeszłaś… dwanaście lat, dwanaście lat Ty byłaś zemną, ja obok ciebie, kochałaś mnie…. ja tego nie rozumiałem.. gdy zrozumiałem Ciebie już nie było.. dwanaście lat kochałaś mnie.. teraz dziękuję Bogu ze dał mi Ciebie choć na ten krótki czas… dopiero po Twoim odejściu przejrzałem na oczy, zacząłem patrzeć, - bo do tej pory patrzyłem ale nie widziałem tego kim ty jesteś dla mnie.. o nie, nie zasłużyłem aż na taka miłość, nie zasłużyłem na Ciebie… teraz mi wstyd, nie umiałem ciebie kochać, nie umiałem być z tobą i przy tobie.. teraz, wiesz… tak czasem i to nie rzadko wspominając, zakręci się łza w moich oczach.. czasem niosę ci kwiaty tak w duszy.. marząc o tym ty czasem je przyjmujesz ode mnie czasem się uśmiechasz, ale nie patrzysz na mnie, nie patrzysz, tylko spoglądasz gdzieś w dal, chciałbym wtedy popatrzeć przez twe oczy i zobaczyć to co ty, widzisz własnymi oczami. albo choć zapytać co widzisz tak patrząc w dal.. nie dałem Tobie tyle miłości co ty mnie, wiem teraz wiem, nie zasłużyłem na ciebie nawet na to by stanąć obok ciebie… czy mogę to w jakiś sposób naprawić, -mogę, mogę? tak nie mam teraz głosów, ale tak w ciszy marząc chciałbym, bardzo choć na chwile ciebie usłyszeć.. wiem nie słyszę bo jesteś na mnie zla.. proszę o jedno, jedyne słowo, choć jedno, niech będzie to nawet obelga dla mnie wysłana twoim głosem i twoimi ustami proszę powiedz cokolwiek.. proszę odezwij się do mnie choć raz, od tylu lat… choć poczuć twój zapach, twoje ciepło które było w twoim sercu, wiem to zbyt wygórowane marzenia. nie zasłużyłem na nie.. teraz mogę uderzać głową w mur, i szeptać do siebie ty stary durniu.. zniszczyłeś już nie jedno życie… teraz wiem co to być samemu, teraz wiem jak to jest gdy rano się budzisz i nie masz komu powiedzieć i zapytać „dzień dobry czy się wyspałaś?”, „może śniadanie zrobić?” tak pustka bezsensowna pustka, wszystko skończyło się, cos co było bardzo realne, cos co nie miało racji bytu. siedząc przy otwartym oknie rozmyślam dlaczego odeszłaś… byłaś tak ważna choć dla dzieci.. wiem teraz bez Ciebie jem oddycham czasem śpię, nie wiem po co jem, nie wiem po co oddycham, to ze nie śpię to wiem dlaczego rozmyślam: o tym co by było gdy bys nie odeszła gdybyś została, gdybyś była z nami?.. gdybyś tylko ze chciała wrócić. wiesz: serce me wiem jest nic nie warte, pozwoliłem Tobie odejść, ale ono czasem czuje dusza tęskni, jest od lat wielu w rozpaczy.. Ciebie nie ma, coś się skończyło, ty odeszłaś.. a Ciebie brak.. czekam na ciebie od lat może miesięcy może dni..